Radomskie AirShow. Standardowa ekipa. Maciek, Grzesiek, Przemek i ja. Mało brakowało abyśmy 30 km. za Łodzią zawrócili. Burza i deszcz taki że nie było widać drogi. Lało i lało i nie chciało przestać. Z nietęgimi minami zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej na kawę. Musieliśmy zastanowić się co robimy...wracamy czy jedziemy dalej ? I nagle deszcz przeszedł w fazę kapuśniaczku a nawet przestawał padać. Pojechaliśmy dalej. W Radomiu parkowanie...przywitanie z naszą panią rzecznik...odebranie wejściówek na fototrybunę i wio na pokazy. W tym roku odpuściliśmy sobie skaryszewską i podpłotowe fotografowanie. Raz, na jakiś czas można inaczej. Tak więc docelowo: fototrybuna ! Przygotowani na deszcz, ubrani tak jak trzeba czekaliśmy na podniebne akrobacje. Dzięki temu że mamy tak kochanych przyjaciół...dziękujemy pani Kapitan ! Nie umoczyliśmy butów, nie przepychaliśmy się w tłumie a mieliśmy luz i ładne widoki podczas kołowań biorących udział w AirShow samolotów. Wiadomo...z pogodą się nie wygra ale radomskie pokazy zaliczone i do następnego razu. Pozdrawiamy spotkanych znajomych. Żałujemy że hamerykanie nie pokazali się w powietrzu.